Wczoraj oglądałam /tzw. jednym okiem/ program pt. „Pytanie na śniadanie", a konkretnie wywiad z pisarką Małgorzatą Kalecińską, i była mowa o kradzieży mężów, kochanków itp..
Redaktor, Pan Michał Olszański serdecznie był uradowany określeniem „męskiej zdrady”: kradzieżą.
Poeci na wiele sposobów, już od wieków opisali, nazwali ten proceder.
Niedawno, Komentatorka Julka Palmer podrzuciła mi wiersz Anny Janko /patrz, notka z dnia 20 stycznia br., pt. Kiedy ulica nas obraża/ W odpowiedzi, w swoim komentarzu zapisałam frywolnie, ot! tak:
UKRAŚĆ CHŁOPA
Pożyczony narzeczony –
Przejściowy niczym garderoba
Niedoprana w ciucholandzie.
Ale lepiej NIC niemieć –
Niż mieć szczęście bez ogona.
Plączą się wargi w kłamstwie,
Więc dusza błądzi na dnie piekła.
Każda złodziejka w spazmach skona,
Gdy kradnie czyjegoś chłopaka, bezkarnie.
Niechaj pamięta, że niewart żaden jurny –
Bo gdy pożycza kochanka, wściekłe słowa
Pogonią ją aż do trumny.
PS. Oczywiście moje wierszydełko – nie jest w kontraście do literatury Anny Janko.
Anna Janko :
MIŁOŚĆ TO ŚWIETLISTY CUDZOZIEMIEC
Ciało miłosne pyli się jak światło
Oddech tam i z powrotem chodzi igła z nitką
Nikniesz spadając w słodką zatratę
I znów chcesz się tylko kołysać kołysać
Kostka krtani obraca się szóstką do góry
Miłość to świetlisty cudzoziemiec
Czysty w księżycu niesie ścinki oczu białe
O mój pożyczony powtarzalny kochanku
Pijemy z tej samej gąbki powietrza
A nasze dusze wymieniają się przez skórę