ROZMOWY NA PULPICIE
Z różnych przyczyn odchodzą
A my jeszcze piszemy
A my jeszcze publikujemy
W ferworze zajadłych rozmów
Nie widzimy, że kogoś ubyło
Aż przyjdzie taki dzień w roku
i zastanowimy się
Czemu on tak uparcie milczy
Szukamy, pytamy
Do jakiegoś czasu
Będziemy pamiętać
Do jakiegoś czasu
Nim zziębnie nasza pamięć
I miejsce skostnieje w literach
Był, pisał w tym samym czasie
Czy świat stał się sprawiedliwy
Czy byliśmy wrogami
Czy przyjaciółmi – tego już nie wiesz
Cięte riposty, ślamazarne pytania
I zadziwienie serc
Zostaje w nas
I oburzenie umysłu, że człowiek skomplikowany mechanizm
Był, odszedł, a my nie zdążyliśmy mu powiedzieć
Że więcej gadaliśmy ze sobą – niż z własną rodziną
Był bratem, nudą, zbirem i tęsknotą
Bo byliśmy ze sobą w słowach, w myślach niczym zlepieni plasteliną
Omotani nitką pajęczą z sieci
W systemie operacyjnym diagnozujemy na temat misji przewróconej szklanki na stole
Tworzymy katalog przyjaciół w ulubionych
Definiujemy układ trawienny niejednego osobnika
W pasku zadań odczytujemy kogo dziś mamy słowem skopać
Odpryski naszych myśli w komentarzach zostawiamy
I obraz świata we fragmentach
Trochę ekshibicjonizmu
Trochę psychoanalityki
A gdy wedrzemy sie Mont Blanc SG domagamy się władzy
Aż zrozumiemy i pokorniejemy w swej misji
Do jakiegoś czasu i my pisać będziemy
Lecz z różnych przyczyn odejdziemy stąd
Lecz jeszcze piszemy
Lecz jeszcze publikujemy
I każdy kogoś zapamięta
Do jakiegoś czasu