Bloger Rumcays przypomniał mi o dzisiejszej dacie.
16 ottobre 1978 Karol Wojtyla divenne Giovanni Paolo II.
xxx
Przechodziłam dziś przez plac kościelny, na którym stoi pomnik naszego Ojca Świętego.
Wydawał mi się potężny i wielki, gdy porównywałam wysokość pomnika z postacią przechodzącą obok. Był ponadludzki.
Kiedyś w zadumie przystanęłam, i miałam wrażenie, że rusza wargami. Zamykałam oczy i otwierałam, bo może przywidzenie… Uciekłam ze strachu.
W kilka dni potem, przyglądałam się bacznie, ale wargi były kamienne. Nic do mnie już nie mówiły. Nie poruszały się.
Na drugi dzień dowiedziałam się o czarnym marszu przed domem Kaczyńskiego.
Przechodząc obok pomnika Ojca Świętego, zawsze proszę Go o wstawiennictwo za Ojczyznę i żeby ochraniał Kaczyńskiego.
Swoimi prywatnymi intencjami nie zawracam głowy Ojcu ŚWIĘTEMU.
Może dlatego Jego kamienna twarz wciąż jest uśmiechnięta. Takie mam wrażenie.
Mam zdjęcie naszego Papieża, które stoi w pokoju, w zasięgu mojego wzroku. Może kiedyś zdobędę się na odwagę i opiszę swoje rozmowy. I o tym, jak ze zdjęcia patrzyło i patrzy na mnie jedno oko JP!!.
Jedno, a tak wielkie że strach pełzł po całym ciele i miałam dreszcze. Potem przywykłam. Modliłam się o wyleczenie z raka młodego chłopaka.
Umarł za dwa dni. Gdy zobaczyłam pulsujące błyski z oka Papieża a potem za dwa dni już nie wiedziałam, zrozumiałam, że Wiesio umarł.
Od tamtej pory nie boję się, gdy spojrzy na mnie przenikliwym swym jednym okiem. Jest moim Przyjacielem.