Fryderyk Chopin zmarł 17 października.
GRAJĄCA ŁAWECZKA I LIŚCIE NA PE’RE-LECHAISE
Akord pierwszy
Przed kościołem św. Krzyża,
Gdzie wmurowano serce Szopena,
Usiadłam na czarnym granicie,
Zimnym – a upalny lipiec.
Szły nastolatki jak z kalendarza,
Jedna dotknęła końca ławki.
Podskoczyłam niczym klawisz
I osiadłam na granit, na akord.
Śmiech ptasi wybuchł z mego przerażenia.
- To ławka Szopena, nie do siadania!
Nie wstałam. Dźwięki fortepianu
Ptactwem świergotu,
Niosły mnie w las bukowy.
Jesienna pora musiała być,
Bo słyszałam jak liście spadały prosto mi pod nogi.
Akord drugi
Słuchałam muzyki… z ławeczki
Przed Kordegardą, przed św. Anną,
Od granitu do granitu idąc –
Jak znad bulwarów Paryża w zakola Wisły,
Szła tęsknota Szopena za ojczyzną.
Muzyka wiodła mnie jak lunatyka.
Zamykam oczy, biegnę przez łąki majowe,
Szumią mazowieckie wierzby, jak wtedy.
Akord trzeci
Mieszkałam przez jedną jesień
Przy cmentarzu Pe’re-Lechaise.
Czasem wpadałam do Szopena,
Gdzie jego kości leżą pod kamieniem,
Bez serca – serce oddał Warszawie.
Grabiłam liście, zwiędłe kwiaty
Wyrzucałam – wciąż świeże leżały.
Usłyszałam mowę niemiecką,
Nikt do grobu nie dochodził
Tylko ryk zarzynanego wieprza.
Odwróciłam się. Młodzi rzucili
Markę, ówczesny pieniądz niemiecki.
Zagarnęłam go do liści, wyniosłam na śmietnik.
Potem Japończyk przystanął
Na odległość kilku grobów.
Odeszłam wyrzucić zwiędły kwiat.
Wracałam powoli.
On wycofywał się jak rak,
Z twarzą w stronę Szopena,
Zgięty w pas, w ukłonie.
Teraz otwieram dyskietkę w pamięci –
Widzę, wciąż widzę Japończyka
W ukłonach, w nokturnach, w sonatach.
Czy muzyka zrobiła z niego niewolnika?
Spod palców idą dźwięki Szopena,
A to dźwięki z serca świata…